niedziela, 19 kwietnia 2015

Odpowiadając na pytanie :)

Pytanie które często mi zadajecie to: "Czemu nie jeździsz skoków?"
Postaram się wam wytłumaczyć czemu tak jest.
Facet który ujeżdżał Rudą i Ari miał kucyka na którym jeździłam :) Klaczka nazywała się Kropka.
Bardzo lubiłam na niej jeździć. Postanowione zostało, że pojadę na niej zawody. Był mały problem-ja nigdy nie skakała. "Skakać" nauczyłam się w mniej niż tydzień. Nie było to zbyt przyjemne a mój pierwszy start zakończył się nie groźnym upadkiem- stąd też moja niechęć do skoków.

Później powoli dalej uczyłam się skakać, dopuszczałam to sobie i znów wracałam.
Wtedy też odkryłam, że podoba mi się ujeżdżenie i zaczęłam o tym marzyć. Pierwszy raz do czynienia z ujeżdżeniem miałam na obozie w Lewadzie. Byłam tam kilka razy 2 lub 3.
Zaszczepiło to we mnie miłość do ujeżdżenia. Odstawiłam skoki i zaczęłam na własną rękę pracę z ujeżdżeniem na Rudej. Na początku nie wiedziałam z czym to się je. Treningi nie były cudowne. po pewnym czasie coś zaczęło się dziać, czytałam, odkrywałam. Mój tato wszystkie moje próby obserwował po cichu. Kiedy zauważył, że mocno się wkręciłam postanowił kupić mi pierwsze siodło ujeżdżeniowe.
Później udało mi się trafić do J. Wierzchowskiego i to właśnie tak zaczęła się prawdziwa praca. Wszyscy myśleli, że szybko sobie odpuszczę, pierwsze treningi były bardzo trudne. Pojechałyśmy na tydzień a zostałyśmy 3 miesiące :P
Każdego dnia bardziej mnie wciągało, Ruda była coraz lepsza, dogadywałyśmy się, wiedziałyśmy jak pracować. Ja pragnęłam ciągle nowych informacji, nigdy się nie nudziłam, pochłaniałam książki w bardzo szybkim tempie.


Pierwsze treningi w Tarzymiechach nie zostały upamiętnione :P 
To są zdjęcia z pierwszego miesiąca :) 
Skoki były przeszłością ale pojawiła się odznaka jeździecka a jak wiemy tam się skacze! 

Mój trener jest byłym WKKw'istą więc kilka dni trenowaliśmy skoki i wtedy znów mi się spodobało.
Od tej pory sporadycznie sobie skacze, nawet to lubię. Jednak to ujeżdżenie jest moją prawdziwą miłością.
Hamara jest średnim skoczkiem :) 
Skoki czasami sprawiają jej radość, jednak przy częstych treningach przestaje ją to bawić. Nie jest też dobrym koniem na duże wysokości. ok 120-130 cm to jej max. Może i dociągnęłabym ją do 140 ale nic na siłę. 

Ruda o wiele lepiej odnajduje się w ujeżdżeniu, lubi to stara się.

Moja Mimi też jest koniem ujeżdżeniowym i nie rozumie sensu skakania :D
Mi to wcale nie przeszkadza :P
Konie które kochały skakać i je miałam to Grom i Ari. Ta dwójka była kompletnie zakręcona na punkcie skoków. Jedno i drugie dziecko szło na przeszkody jak szalone, jeśli chodziły po padoku i były tam przeszkody to dzieciaki przez nie skakały.
Grom każdego dnia chciał bardziej i bardziej. Czasami starał się mnie wyciągnąć w kierunku przeszkody :P Ambitna bestia z niego była, bardzo silna w skoku, nogi podciągał jak najwyżej.
Jednak kiedy na nim skakałam, czułam się pewnie i stabilnie, wiedziałam, że mi ufa.
Wszystko to nie zmienia faktu, że ja nie odnajduje się w skokach :D
Czasami skaczę, bo wtedy sprawia mi to przyjemność. Czasami startuje też w skokach. Jednak wszystko dla zabawy :)

Zwyczajnie kocham ujeżdżenie i tyle :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz