sobota, 21 maja 2016

Przestrzeń osobista.


Każdy z nas ma czasami potrzebę bycia tylko ze sobą, zamknięcia się w swojej przestrzeni osobistej. Bardzo nas denerwuje kiedy ktoś próbuje nam wtedy wejść do głowy(przynajmniej mnie). Jest to dla nas chwila odpoczynku, czas na przemyślenia, przypływ nowych pomysłów itd. itp. Przestrzeń osobista to takie miejsce gdzie wpuszczamy tylko te osoby którym ufamy i dla każdego człowieka mamy zarezerwowaną inną "odległość" od nas. Część rzeczy z tym związanych robimy podświadomie, np osoby które są miłe dla naszego oka lub się nam podobają dopuszczamy bliżej. 
Konie też tak mają. U dzikich koni można zauważyć takie coś jak wybieranie sobie partnerów względem maści, budowy itd. Często ogier w swoim stadzie ma klacze tylko jednej maść bo zwyczajnie takie mu się podobają. Nie, to nie żart. U koni udomowionych takie zachowanie zanikło, nie mają zbyt dużego wyboru co do łączenia się w stada. Jednak mimo wszystko możemy zauważyć, że konie nawiązują ze sobą jakiś rodzaj przyjaźni. Ruda całe życie była bardziej związana z ciemnymi końmi, najlepiej karymi lub skarogniadymi. Tak jest też teraz, chodzi po padoku z trzema innymi końmi i najbardziej zżyta jest z wałachem który jest najciemniejszy, chłopak jest skarogniady więc ma szczęście. Hamara rży do niego jak szalona. Ale często też zauważam, że oddala się od stada i zajmuje się sobą. Widać podobieństwo między ludźmi i końmi?
Mój trener często mówił, że trzeba pozwolić koniu być koniem. Co to tak naprawdę znaczy? 
W obecnych czasach na siłę próbujemy zrobić z konia naszego "towarzysza życia", zadbać o niego, zapewnić wszystko co najlepsze. I nie ma w tym nic złego, jeśli nie przesadzimy. Bardzo łatwo jest przekroczyć zdrową granicę. Jestem pewna, że każdy z was zna chociaż jedną taką osobę która nie odstępuje swojego konia na krok, stoi przy nim jak je, cały czas głaszcze i przytula, jeśli koń chodzi po pastwisku to co chwilę do niego przychodzi. Za to zachowanie kopyciaka jest odwrotne, najchętniej by zwiał i się zakopał w trawie ze swoim stadem. I tu przechodzimy do tego czym jest przestrzeń osobista konia. To czas który dajemy koniu na bycie koniem, zwyczajnym prawie dzikim stworzeniem które chodzi po pastwisku, je, tworzy więzi z innymi końmi, tarza się, biega, bryka , zajmuje się sobą, ma czas na odpoczynek. Zdrowa relacja z koniem to taka w której każda strona szanuje przestrzeń osobistą tej drugiej. Czyli my nie siedzimy w życiu konia przez 24 godziny na dobę. Robimy swoją robotę z koniem, trochę się z nim bawimy i pozwalamy wrócić stworzeniu do własnego świata. 

W każdej relacji są dwie strony. Tutaj drugą stroną jest nasz koń. On też musi szanować naszą przestrzeń osobistą, nie wchodzić na nas, nie podgryzać, nie zaczepiać przez cały czas gdy go czyścimy albo stoimy obok, nie próbować stać się przewodnikiem stada. Kiedy znajduje się w naszej przestrzeni, powinien zachowywać się łagodnie, nie nachalnie etc. Jest sporo koni które nie mają szacunku do człowieka i jego przestrzeni, kiedy obok nich stoimy cały czas jesteśmy zaczepiani nawet jeśli dajemy wyraźny sygnał, że już dość, koniec, wystarczy. Tutaj najczęściej jesteśmy sami sobie winni. Powodów może być wiele, rozpieszczenie źrebaka, odcięcie młodego konia od stada co powoduje że taki stworek nie może nauczyć się poprawnych zachowań, reakcji itd. Nawet ciągłe podkarmianie konia smakołykami i pozwalanie na zaczepki wpływa na jego szacunek do nas. 
Trzeba pilnować siebie i konia. Szanować końską przestrzeń i nauczyć konia szanowania naszej. Nie wiem jak wy ale ja o wiele bardziej lubię osoby i konie które maja właśnie ten szacunek do mojej przestrzeni osobistej. 

A tym którzy dotarli do końca serdecznie gratuluję. <3

piątek, 20 maja 2016

Danse Avec Lui - Zatańcz z nim

Danse Avec Lui. 

Mój ulubiony i bardzo wyjątkowy film, niesie ze sobą wielki przekaz o którym często zapominam. Dzisiaj nie będę wam opowiadać o filmie. Chciałabym się zająć czymś co zostało tam powiedziane. 
"Jeśli chce Pani zyskać sympatię konia proszę go nie obciążać swoimi kłopotami. Problemy trzeba rozwiązywać samodzielnie."
Ostatnio miałam trochę problemów i zmartwień. W między czasie między mną a Rudą zaczęło się psuć, robiłyśmy coraz więcej, wyższe wymagania. Tylko bez radości z pracy, bez chęci do następnego treningu. Macie tak czasami? 
Zastanawiałam się czemu tak jest. Co się dzieje? O co chodzi? Przecież pomoce są dobre, kondycja i zdrowie konia też. A jednak cały czas jest jakiś problem, bunt, złość, walka. Czasem mniej, czasami bardziej. Był progres umiejętności, nowe elementy. 
Dzisiaj zrozumiałam co jest, a raczej było problemem. Tak jak wspominałam, dużo się martwiłam. Przy pracy odbiegałam myślami w kierunku moich problemów, myślałam o tym nawet jak kładłam się spać, jadłam, chodziłam, cały czas. Nie cieszyłam się czasem który spędzałam z moim koniem. Co dajemy innym jeśli nie swój czas? (Tak to kolejny cytat.) Tylko wiecie... Problem był w tym, że wtedy o tym zapomniałam. Szukałam nie tam gdzie trzeba. Zrozumiałam to dopiero dzisiaj. Wszystkie moje zmartwienia udało się zażegnać. 
Wczoraj byłam w stajni, było miło i przyjemnie. Zwyczajnie wróciłyśmy do pracy po tygodniu przerwy, koń był luźny, chętny do pracy, zero nerwów, złości, spinania się. Czysta przyjemność, koń idealny pomimo dużej przerwy. Dzisiaj znów to samo, baba skupiona na pracy, idealnie przychodząca do łapki, pozytywna. Poprosiłam o nagranie galopów. Na filmie zobaczyłam jedną rzecz. Cieszę się jak głupia, jadę z wielkim bananem na twarzy jakbym chciała pozbierać muchy zębami. Już dawno nie uśmiechałam się z samej zwykłej jazdy. I tutaj przechodzimy do sedna sprawy. Czasami martwimy się tak bardzo, że nie zauważamy tego jak obciążamy tym siebie. Ludzi można oszukać, zwierząt nie, one to czują. 
Nie na wszystko mamy wpływ, nie wszystko możemy zmienić, nie ma sensu martwić się na zapas. Moja współpraca z Hamarą pokazała mi jak ciężkie sprawy czasami nosimy na swoich ramionach, jak wiele zmienia spokój w sobie. I trzeba pilnować, żeby ten spokój trwał, bo przecież będzie dobrze. Po każdej burzy wychodzi słońce, a burza też czasami jest potrzebna, żeby wyładować wszystko co się zebrało. 

Ja powoli odzyskuję siebie, wiem, że jeszcze nie wszystko jest załatwione ale jestem na dobrej drodze. Na koniec zostawiam was z moim ulubionym cytatem: 
"To właśnie czuje jeździec. Miłość."