piątek, 7 sierpnia 2015

Daj mi czas.

Czasami każdy z nas potrzebuje czasu. Chce być sam, móc spokojnie pomyśleć. Potrzebuje czasu żeby zrozumieć jakieś ćwiczenie, żeby dorosnąć. Każdy człowiek tak ma i to jest dla nas zrozumiałe. Więc dlaczego często zapominamy, że nasze konie też potrzebują czasu na zaakceptowanie niektórych rzeczy.

 Często młode konie trafiają do zajeżdżania-w ich mniemaniu jakby z łapanki- i wszystko co później się z nimi dzieje jest robione pod wielką presją, presją czasu. Konie, nie tylko te młode, nie dostają od nas czasu na przemyślenia. Z doświadczenia wiem, że jest mało koni którym odpowiada taka praca.  Większość koni którym raptownie podnosimy wymagania zaczyna się buntować i próbować coś wykombinować. Wtedy zazwyczaj jeździec tłumi jego bunty, zwierze zaczyna zamykać się w sobie i dokładniej wybierać momenty w których stara się wyrwać z kontroli człowieka. Znam konie 5-7 letnie potrafiące wykonać wszystkie elementy GP znam też konie które dopiero w wieku 3-5 lat przyjęły jeźdźca i dopiero gdy skończyły około 12 lat potrafiły wykonać wszystkie elementy GP. Jaka jest różnica między tymi kopyciakami? Te które dostały więcej czasu zazwyczaj były bardziej spokojne, cierpliwe, tolerowały więcej głupich błędów młodych jeźdźców.


Czemu tak? Ciężko mi to wytłumaczyć, chyba dlatego, że sama nie do końca to rozumiem czemu się tak dzieje. Wydaje mi się, że to wszystko zależy od nastawienia psychicznego konia do człowieka im więcej w koniu jest zaufania tym lepszym wierzchowcem się staje. Ja zawsze staram się ograniczać moje wymagania względem konia. Robimy wszystko powoli, często po nowych ćwiczeniach wracamy do tych starych dobrze znanych. Za każdym razem kiedy koń wykona nową rzecz dobrze chwalę go tak jak chwali się małego 3 letniego dzidzia za każde poprawnie wykonane proste ćwiczenie. Wydaje mi się, że takie nastawienie jest dobre.

 Oczywiście nie toleruje negatywnych zachowań. Z końmi staram się pracować na zasadzie upierdliwości czyli jeśli wykonasz to czego chce będzie przyjemniej niż jest kiedy nie chcesz tego zrobić. Np. jeśli koń nie chce do mnie przyjść, kiedy przebywa na wybiegu, ja chodzę za nim tak długo aż on zdecyduje, że lepiej jest być ze mną niż uciekać. Zawsze staram się pokazać moim zwierzakom, że przebywanie ze mną jest miłe, wygodne i bezpieczne. Z każdym koniem zaczynam pracować od nawiązania jakiejś więzi przyjaźni.


Notkę pisałam w autobusie jadąc do DE, niestety dopiero teraz ją publikuje i nie mam weny żeby ją skończyć :) Może niedługo powstanie część 2 :P








Wszystkie piękne cudne zdjęcia są wykonane przez:
-Karolina Kudlicka
-Hubert Medak

3 komentarze:

  1. Mam pytanie :)
    Skoro Hamara chodzi bez wędzidła, a nawet na cordeo, więc czemu używasz wędzidła?
    Sama praktykuję jazdę bez kiełzna wędzidłowego dlatego pytam :D
    Oczywiście z góry dziękuję za wyjaśnienie ;) Może uda Ci się mnie przekonać do wędzidła :D
    Owocnej pracy z kopytnymi! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym koniem nie wszystko da się robić bez wędziła. Np nie da się pojechać w teren nawet na ogłowiu bezwędzidłowym, no chyba że jestem tylko ja i Ruda wtedy mogę jechać na np kantarku sznurkowym. Ja i Hamara zwyczajnie lubimy pracę na wędzidle, Redka akceptuje je w 100%
      Moim zdaniem wszystko działa w jakiś sposób na pysk konia, kantar sznurkowy, haki itd itp. No chyba że ktoś jeździ bez niczego z samym sznureczkiem.
      Większość ludzi jeżdżących bez wędzideł nie zna dokładnie działania sprzętu którym się posługuje.
      Najlepiej znam działanie wędzidła i dlatego go używam. + w ujeżdżeniu nie wystartuje bez wędzidła.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń